Song parody of
Aspiryna
by Mushu Smog
Here's where you get creative! Use our cool song parody creator to make a totally new musical idea and lyrics for the Aspiryna song by Mushu Smog.
Simply click on any word to get rhyming words suggestion to use instead of the original ones. You may also remove or alter entire lines if needed — when you're done save your work and share it with our community — have fun!
Wzrok odrywam od ekranu telefonu
Współpodróżni łypią po sobie wrogo
Jak za obietnice
Awansu i pagonów
Za destrukcje nastroju
Nim dobiją do peronu
Cwane w apce wypatrują księcia
Niech chwyci w objęcia
I wybawi nim zaczną zmiane
Jednak ich szczyt to ten studenciak
Co wertuje je wzrokiem aż po włosów upięcia
Obok wydziarany mocno po weekendzie
Oddałby wiele za kila wspólnych przeżyć jeszcze
Ale tylko po myślach może snuć się to dziewcze
On to Artur wiec serce złożył Ginewrze
Żar przecina płuca, aura tajska
Reszta w napięciu dziś wtorkowa wielka kumulacja
Za tydzień Bali otuleni dźwiękiem fali
Bez stresu, zmartwień problemów i szczęściem upijani
Ale Wrocław to nie Miami
Przez okno dostrzegani
Wiecznie nie wyspani
Młodzi przechwalają się serc bliznami
Być hustlerami goniącymi za cyframi
Ale między werbla uderzeniami
Dociera że droga to nie serpentyna
Pomiędzy pląsami weekendami a drinkami
Mętne realia wybawia medycyna
I do snu hydroksyzyna
A o poranku aspiryna
Wszędzie widzę zakazy obyczaje
Lepiej Patrz pod nogi jak na Prudach Bułhakowa
Nie prowokuj
Nie wychodź przed szereg i po sygnale
Własne zdanie zostaw za kontuarem
W głowie problemy niczym Pireneje
W ruch trunek a zmaleje ich znaczenie
Dalej w ruch trunek aż zmaleje ich znaczenie
I Do snu hydroksyzyna
O poranku aspiryna
A potem
Do snu hydroksyzyna
A o poranku aspiryna
Rzucę tylko worem emocji
Sam naucz się wyciągać wnioski
Podnieś głowę do chmur
Wzburz zamiarów szturm
Myśli hurm
Usłysz szepty tundr
Bądź wędrownym ptakiem
Dryfuj po wiatru nurtach
Nim wypełnisz kurhan
Dostrzeż w sobie zwierze pędzące cwałami
Uciekające na skraj grani
Czujące koniec dudniąc kopytami
Oczy duszy, nozdrza trzewiom
Setki wieków milion plemion
I nie mam zamiaru
Stąpać jak po mchu
Przemknąć przeminąć do trumny
Bez echa zrzec się tchu
Zamiast odkryć w tym wszystkim spójnik
Dopóki wybija życia rytmu sekundnik
Dlatego nie będę rzucał zadnymi radami
Dlatego
Poza dziewczyną rodziną i murami
W których składam nadir
Nie ma mnie już dla nikogo
Nie ma mnie dla nikogo
Nie ma mnie dla nikogo
Nie ma mnie już dla nikogo
Wzrok odrywam od ekranu telefonu
Współpodróżni łypią po sobie wrogo
Jak za obietnice
Awansu i pagonów
Za destrukcje nastroju
Nim dobiją do peronu
Cwane w apce wypatrują księcia
Niech chwyci w objęcia
I wybawi nim zaczną zmiane
Jednak ich szczyt to ten studenciak
Co wertuje je wzrokiem aż po włosów upięcia
Obok wydziarany mocno po weekendzie
Oddałby wiele za kila wspólnych przeżyć jeszcze
Ale tylko po myślach może snuć się to dziewcze
On to Artur wiec serce złożył Ginewrze
Żar przecina płuca, aura tajska
Reszta w napięciu dziś wtorkowa wielka kumulacja
Za tydzień Bali otuleni dźwiękiem fali
Bez stresu, zmartwień problemów i szczęściem upijani
Ale Wrocław to nie Miami
Przez okno dostrzegani
Wiecznie nie wyspani
Młodzi przechwalają się serc bliznami
Być hustlerami goniącymi za cyframi
Ale między werbla uderzeniami
Dociera że droga to nie serpentyna
Pomiędzy pląsami weekendami a drinkami
Mętne realia wybawia medycyna
I do snu hydroksyzyna
A o poranku aspiryna
Wszędzie widzę zakazy obyczaje
Lepiej Patrz pod nogi jak na Prudach Bułhakowa
Nie prowokuj
Nie wychodź przed szereg i po sygnale
Własne zdanie zostaw za kontuarem
W głowie problemy niczym Pireneje
W ruch trunek a zmaleje ich znaczenie
Dalej w ruch trunek aż zmaleje ich znaczenie
I Do snu hydroksyzyna
O poranku aspiryna
A potem
Do snu hydroksyzyna
A o poranku aspiryna
Rzucę tylko worem emocji
Sam naucz się wyciągać wnioski
Podnieś głowę do chmur
Wzburz zamiarów szturm
Myśli hurm
Usłysz szepty tundr
Bądź wędrownym ptakiem
Dryfuj po wiatru nurtach
Nim wypełnisz kurhan
Dostrzeż w sobie zwierze pędzące cwałami
Uciekające na skraj grani
Czujące koniec dudniąc kopytami
Oczy duszy, nozdrza trzewiom
Setki wieków milion plemion
I nie mam zamiaru
Stąpać jak po mchu
Przemknąć przeminąć do trumny
Bez echa zrzec się tchu
Zamiast odkryć w tym wszystkim spójnik
Dopóki wybija życia rytmu sekundnik
Dlatego nie będę rzucał zadnymi radami
Dlatego
Poza dziewczyną rodziną i murami
W których składam nadir
Nie ma mnie już dla nikogo
Nie ma mnie dla nikogo
Nie ma mnie dla nikogo
Nie ma mnie już dla nikogo