Search results for 'w by mya' Page #15

cza
Pocałuj miły w rytmie cza cza
Już nie mam siły przed kochaniem bronić się

Jak to nigdy jak to nigdy nie wiadomo
Czego trzeba by niemądry przemóc

więc
Na swój wzór i podobieństwo

Najważniejsze byś uwierzył
W niekończące się korzyści
I ustawił się w kolejce po
Dzienną dawkę nienawiści

Każdego dnia

mówi, że odmieniłem mu życie
Każdy powinien być trochę transgender, wszystkie problemy mieć głęboko w cipie
Głowa to nie pole ziomek, by ją sobie orać

mówię? Bo lubię, bo lubię
Całą płytę mógł bym nagrać o sytuacjach w klubie
Nie wykorzystam swej pozycji by mieć zyski
By wejść w tematy fikcji, by pomacać

wiem ile to wszystko jest warte
Bo każdego dnia pracowałem na swój sukces
I nadal pracuję by mieć pełno w lodówce
By się ubrać w co chcę i dać to samo

na psy

Chłodny styl, jak ulica gdy jej nie znasz
Węszą psy i patrzą się na mój plecak
Nie ma w nim nic kutasie, czego byś chciał
Loty Amsterdam,

sprawdzam na paczkach
Nie martwię się o koncerty mam czas
Tyle godzin ćwiczeń
Tyle liter w bicie
Już nie muszę myśleć czy mam szansę by zaistnieć (nie nie)

Uważaj mordeczko nie życzę ja tobie
Byś ocknął się w celi czy przywitał z bogiem
Z farcikiem złodziejem ale tylko tym prawilnym
Gdy patrzy ci w oczy

w czasach gdy reszta poległa
A mamy to w żyłach we krwi w genach
Zaszczepione w DNA surowe pióro podziemia
Ja i ta scena jak QP NWA The Chronic i Dre

ładnie zawiść jak duża blizna
Wielu by chciało bardzo lecz trudno im to przyznać
Choć często nie w rozmiarze choć często nie w kolorze
Świat pada na kolana

zaspokoję głód bo mam tą iskrę w oku
Tysiąc powodów by dziś zejść z tego świata
Wystarczy jeden by być i dalej brać to życie w ratach
Tu żadna praca nie da mi

łeb
Dziś włóczy mnie od używek
Pode mną miejski suchy step
Nade mną kruczy kruk i sęp
Nie lucyfer to
Ślę tę słów kometę w eter wnet by móc to lepiej

nie działa na mnie w sposób żadnogenny
A tak wogóle to czuję się tutaj sprawcą losu
Zachowań i reakcji upodatnionych osób
Zresztą kto by tam patrzył co

lepiej teraz do szczęścia tylko brakuje mi
Ciebie

Mam to w pamięci wkurwienie rośnie jak słupek w rtęci
By zmienić coś na lepsze znów brakowało chęci taki

momentu bym kiedykolwiek się przejął taką jak ty pizdą
Wszystko w temacie wracam by hipnotyzować tłum
Wrzuć na luz bracie w planie na dziś gruby bajzel tu

porównasz
Robimy dym my palimy to to

Tu są właśnie ziom moje ekipy za dużo by powiedzieć
Za dużo by policzyć kto na nas liczy ten sie nie zawiedzie
W końcu

zamienił się w jutro
By był jak niezamalowane płótno

Zbliża się ósma znów podchodzę pod bar
Ktoś kto gust ma włączył „Shut It Down"
Jakiś klaun się wozi

to ulotne chwile

Każdy z nas żyje rapem
Inspiruje chwilami, choć niektórzy na gapę
My w życiu z biletami
Ze sposobem by zająć czymś głowę
Weź mi powiedz
Czy

dorastam
Dzięki Boże za energię równą lawinom w Alpach
Za żywioł w nas jak i to serce w tych ludziach
Co by się nie działo dzięki że biorę w tym udział

znajdziesz w nutach

Pomyśl co byś zrobił gdybyś znowu się narodził (co)
Ile byś zmienił gdybyś jeszcze raz to przeżył (ile)
Każdy nieraz źle wymierzył bo go

mnie nawet w dni chłodne
Zginą wśród wspomnień po to by sny niespokojne
Zamienić w ogień zgasić już płomień który żył
Bo przyjdzie czas po mnie nawet w

Będę tam w noc spadających gwiazd
Wyjmę broń by stanąć z wami twarzą w twarz
Ważą się losy dnia makabryczny mord
Dziś dokonam go z zimną krwią

Będę

czy jakąś wiochę otwórz ten ryj bo czekam na odpowiedz
Wyciągasz rękę żartujesz sobie co zrobiłeś by dostać uścisk w nagrodę
Czekam na odpowiedź ile

Dziedziczyć z korzeni elit siłę by to zmienić
Ci potępieni wierzyć by chcieli w siłę nadziei
Wierzyć że jest więcej odcieni bieli

To nowy rok nowy rok nowe 3W