Lyrics:
W ucieczce od życia tempo nakręca celownik na plecach jebana dezercja
Palec na spuście rządzisz jak Bóg
Nie wiele trzeba by zgasić ruch serca
energia w nas życia głód to korzenie
Lubię jak się dzieje chcę z tego czerpać garści
Udaję że nie martwi mnie to że co raz starszy i
Od osiemnastki
Człowiek ostatnie ogniwo łańcucha ewolucji
Cel to zachować gatunek po atomowej rewolucji
A w zgliszczach świecą pustki niebo znów grzmi
Bo w
daba telbili smahi f samra
Mahadi tale3 f jbal w nti ghada katshali
Ana w zin kansayes nsibo ghir lhfari
Sheftini fl3lali ndirlek ana m9am
Ghi jini
Wsiadłem w pociąg bez namysłu bez gitary
Bo gitara to jest broń to każdy wie
Na granicach mnie celnicy nie sprawdzali
Już wiedzieli o mnie nawet w NRD
A w
Wierz mi gdy powiedziałem sobie „dość" i „chuj w studia"
I w drodze do studia pisałem „Witamy w mieście" wersy
Znalazłem szczęście wiedziałem że to mój
Raz raz kurwo ściągaj te kurwa gacie ty co ty zwariowałeś
Ściągaj kurwa nie pierdol
Ściągaj gacie kurwa tyle w temacie
Kładę Ciebie na blacie plecy
Wiem ludzie tu na to czekają wiem ludzie tu tego chcą (chcą)
Ja dam ci dziś powód byś ziom poszedł dalej nie celował lufą w skroń (w skroń)
Wiem
Jest jak jest raz gorzej raz lepiej
I co z tego że pieprzoną biedę klepiesz
Że czasem nawet chleba jest za mało
To życie najlepszy nauczyciel w kość
Nfased feha 3lech w heya betbi3etha thneya shyha
Manwa5erhech khater sanfouni m3a la3bed le9biha
Tofa kifech menich fehemha bayas habes w tiha
Jestem gotów dziś zjebać kilku kotów z płotów
Ja uczucie i tip top idą w miasto z pokut
Znów idiotów kilku wchodzi z płytą roku
Ty no w szoku dla
Życie masz w garści czy tylko tak myślisz
Zapomniałeś co to wartość i liczysz korzyści
Egoiści bez szacunku do bliskich
Lepszy wróbel w garści nie
Trzy dwa raz
Trzy dwa raz
Wlazł kotek na płotek pierdolnął go młotek
Krótką chwilę potem zajebali mu gablotę
Miasto jest kłopotem Ty palisz w domu
Poniszczeni ludzie przemykają ulicami
Zatraceni i ich miny tacy jakby opętani
Pod oczami widzę sińce
Zapadnięte w chuj policzka
Skóra wisi same kości
Co się stało z naszą klasą, pyta Adam w Telawiwie
Ciężko sprostać takim czasom, ciężko w ogóle żyć uczciwie
Co się stało z naszą klasą, Wojtek w
Nasze znajomości powstały w pewnym momencie tak
Tak szybciutko, że własnych słów mi brak
Wbiliśmy się do Poznania na scenie zagraliśmy
Potem z Peją
Biały dom na wiejskiej bardzo
Niemiłość pań w dziekanacie
Maj co deszczem się zanosi
Pana Żuliana pod sklepem
Dwójki świeże pod podeszwą
after
Jak żółtodziób w klubie dzięki wyborowi w drafcie
Trochę przez to podupadłem
Dziś słabość moją siłą dzielę się skalą doświadczeń
Za siebie już nie
ulicy prosto hołd spalonym mostom na poważnie i na ostro
Produkcje idą w miasto
Przez warszawski bruk
Ja publiczny wróg Ewenement biały kruk
Modlę się
W piaskownicy zabierali mu grabki w szkole kanapki
Więc poszedł na psa by sobie życie ułatwić
Płacimy za nich podatki a chcą nas wsadzić za kratki
Bo
Obracam kołem w głowie nowe paranoje
W magazynku dwa naboje na celowniku nas dwoje
O projekt pyta mnie partner a to OK deal a nie barter
A to tyle
Tak było, wróćmy do czasów retro
Do czasów zanim ruszyło metro
Do czasów, w których nie każdy wierzył
Że polscy raperzy te szlaki przetrą
To my
które wezmą ze sobą do grobu
Kilka nałogów, kilka milszych wspomnień
Bo cała reszta bardziej przypomina wojnę
W kiejdzie chudy portfel
W nim plastik z
want from that
Baby now I can't go for that
I can't understand that baby (naw naw)
I can't understand that baby
Duet :
W: You ain't
Discuss these w.s Lyrics with the community:
Report Comment
We're doing our best to make sure our content is useful, accurate and safe.
If by any chance you spot an inappropriate comment while navigating through our website please use this form to let us know, and we'll take care of it shortly.
Attachment
You need to be logged in to favorite.
Log In