Lyrics:
czas
Przewidywalny oczywisty I mdły
Całkiem banalny wynudzony I zły
A jednak wierci głowę natrętna myśl
Że na to gotowe to ja nie mam gdzie iść
Na
pozbywam się słów,
by się wstrzelić w nurt
ekstrawersja,
albo wersja ekstra mego ja
o opinię dbam
czy sam siebie znam
dobre serce
ale nikt nie patrzy
my life yeah
Everything for you, I'll keep you by my side
To speak to you would really be the moment of my ride
It's too hard to make a move
I see
Schussfest Hund fletscht voll Gift mein Bluttest. Rapper hängen am Galgen. Baggy Hosen full caps. Blut spritz auf dein Sitz Drive by kein schulfest.
Podívaj sa, miłá, z doliny do kopca,
|: jakého ti vedu šedivého vdovca. :|
Vdovca bych nechceła, teho bych sa báła,
|: že by tá nebožka za dverama
hubičkú, hubičkú
a Janoška hubičkú.
Počkaj, dívča, co ti povím,
prišéł sem k vám pro rozmarýn,
rozmarýnek pérečko,
potěšit své srdéčko.
Eště já k vám
parkour
Dalej banger, nigdy nie zacznę śpiewać bo nie umiem
Jestem skazany kurwo, by być nocnym królem
Fajerwerki I tancerki
Porsche same, Panamerki
U
ślini się jak panienka
A ja trzymam się tych zasad, chociaż nikt nie zapamięta
Za kilka lat będziemy mieć swoje rodziny
Wielu mówi, że, jestem jak brat
Zapytasz mnie o problem
Ja już wiem, nie dogadamy się
Bo mówię mało zbyt
I nie ma sensu w tym
Błądzę więc ścieżką pełną kwiatów
Myśląc o wymówkach by
Szklanka butelka pęka tu Gdzie moja barmanka
Jak chcesz to pal janka Ja palę szlugi man
Z nami duch Banka Na barze bugi ban
Łazarskie bugi down chłopaki
bardzo zmieszani dualizmem swoich motywacji
Szukamy swej godności pośród brudu i zazdrości
Wspinamy się na górę by choć na chwilę odpocząć
Lecz powierzyć
Analizując 84 Orwella dostrzegam akcję
Generalnie ja widzę jak ta chora idea się wciela w real
Teraz czuję na fakcie wzrok big brothera
Która kamera
doskonale
Cudze szanuję swoje ja głośno chwalę
Zwiesza koparę przypucowany goguś
My są stąd weź kup sobie globus
SI ziomuś siła intelektu
Wbijamy na Jana do
to dla ciebie ten riff
Nienawiść rodzi nienawiść rodzi się zawiść
Co na to poradzisz kiedy ktoś chce rymem cie zabić
Zaniża swój poziom wszystko po to by
Dokładnie taki sam jak ja
Patrzy mi w twarz tak strasznie tępą aż
Żal mi go prawie
Choć nie zaprzecza że mnie zna
Wstydzi się mnie czuje się chyba
energię jak dobry towar
Dajesz kopa ta noc będzie błoga
Czekałem tak długo by wreszcie skosztować
Jakiś typ jest z tobą chyba nie twój chłopak
Trąca mego
mamie pieniądze
Leżysz zawsze zażygana z rana na ławce
Potem bierzesz na zeszyt by móc pokazać się matce
To melanż to taka bania a na bani nie ma lekko
I
nie wiem jak mógłbym siedzieć
Tak codziennie marzę by nie stracić siebie
Ja jestem złotym dzieckiem
A ty wyrzuć ten numer i nie dzwoń co mnie więcej
front ja na przekór
Chciałbym żeby te elity poszły tam w pierwszym szeregu
Pozbawili nas broni człowieku i mają wizję
Byśmy my ponosili konsekwencje za
dniem
Potrafisz ranić nie bijąc pięścią w twarz
Potrafisz zabić by cofnąć z chwilą czas
Nie ważne że ktoś cierpi płacząc sam
Twoja nienawiść jest większa
być pomostem by sięgnąć
Po lekkie i mocne nie kleisz coś
Te efekty uboczne widoczne naocznie defekty psych
I synek ty tych nie widzisz nigdy
To działa
sprawić to aby się nią nie zabić
Że może kiedyś tu siebie odnajdę
Gdzie byłem
A co widziałem
Długo by gadać
Świata kawałek zbadałem i badam go nadal
Ja i
wiem ze może
Czasem Wybieramy trasę która po prostu po drodze jest
Na nowo ani ja ani ty już się nie urodzę
Nie słuchaj innych bo ty najlepiej wiesz
poznawczym błędom
Ja jaka wiara by nie wierzyć miała w boskość jaka
Ręka stara skinie leży cała gospodarka (co)
Czy głos potargasz przy czym głośno z gardła
Discuss these ja by 2raumwohnung Lyrics with the community:
Report Comment
We're doing our best to make sure our content is useful, accurate and safe.
If by any chance you spot an inappropriate comment while navigating through our website please use this form to let us know, and we'll take care of it shortly.
Attachment
You need to be logged in to favorite.
Log In