Lyrics:
fatality każde
I walczę ziomek ale o kieszonkowe
By w niedziele na giełdzie za kasę nagrać rzeczy nowe
To nie jest proste i nie jest łatwe
Rodzice chcą bym
W imię przyjaźni ruszamy w bal (bal)
Bal bal sztorm
Na salon wjechał Maradona Maradona Maradona
Kto by się kurwa tego spodziewał kurwa (patrz
różni mnie od reszty
To że częściej miewam złe sny
W których deszczem płaczą wierzby
A proste się supła w węzły
Boisz się zasnąć w nocy
Budząc prosząc by
te wrażenie znowu lali wodę
Na zajęciach piszę teksty po angielsku wiersze
Szukam kogoś kto by pomógł mi to przekuć w EPkę
Za pożyczone funty nagrywam
Człowieku dobrej woli bądź pozdrowiony
Bądź zawsze zdrowy odcinaj kupony
Jedno osobowa armia w każdym zawarta
Nie raz by to zrozumieć musisz dotknąć
Diil Gang Diil Gang
Na zawsze JLB
Teraz my uderzamy
W tej ekipie
Chodzi o jedność i godność człowieka
Diil Gang Diil Gang
Na zawsz JLB
Teraz my
to i tak tego nie zmienię
Przekaz plus joint plus muzyka to podziemie
Puszczam to w obieg by rap ujrzał światło dzienne
Rozebał tandetę która ludziom
by nie bluźnić nikomu
Tylko patrz w oczy kto jest wart żeby mu pomóc
Ludzie mojego pokroju wolą spokój od cwaniactwa
Za wszystko co mam nie jeden by
Przychodzimy na ten świat by pokonać pewna drogie
Nasze cenne ludzkie ciało dał nam wszechświat zwany Bogiem
Mało kto rozumie że to ciało nie należy
sunąć gładko (graj w to)
Więc jeśli Ty czujesz rytm nie trać tych
Paru chwil i razem z nami teraz graj w to (gładko)
Im więcej sił więcej chwil mamy by
Z
wzbijam
Moim celem Olimp hajs cierpienie koi
Dlatego to pcham by zgadzał się profit
Jestem jak gambit w ręku same mocne karty
Przestań się martwić robię rap
'samotny w ekipie' przez to znów nawijam teksty
Jak sypie wyświetlenia
Wtedy zakrywam kompleksy
Zakrywam obraz mętny
By szmata nie myślała że ja dyma ktoś
iść
I wstać by pójść kupić Twój ulubiony kwiat
I obiecać Ci że spędzimy razem dziś czas aha
Nie wychodźmy dzisiaj z łóżka
Zostańmy w nim
Bądźmy pewni
Moje serce to zło Twoje serce problemy
Czekam tylko na sąd kiedy razem w końcu zginiemy
Chciałem mieć w życiu tron posadzić na nim Ciebie
Kocham już
odwracam swoją twarz marnuję swój czas
Nie pozwól by zrobili to inni
Dookoła stoją straże a w środku mieszka diabeł
Obojętni nie znaczy niewinni
Oni zmienią
Ho ho ho
W tym roku świąt nie będzie
I Mikołaj Ci w pipę nie wejdzie
Będą patologiczne święta które kazdy każdy zapamięta
A ja zaraz idę na sanki
nas dziś zapłonie cały świat
W bliskości ciał zatrzymam czas
By spijać z nich rozkoszy ten najsłodszy smak
Zatracać się wciąż raz po raz
Odpłynąć chcę
drogowskazu brnę dziś w eskapizm
Chcę tu krzesać styl i znaleźć miejsce w nim
By bez spaczeń żyć często stawiać na dziś
Niechże płyną dni lepiej na tej drodze w
To przedostatni track na BezOkazji
Przez ostatni rok siedzę rzeźbiąc rapsy wciąż
Myśl że to after demo ale to between party
Czekaj na listy wyjdą w
żeby to powtórzyć
Marzysz by wbić się w Hawajkę i kajdan
Pod blokiem beta a nie Fiat Panda patrz na
Lans nasz jak fifty i Snoop przy palmach
Chcesz być
byś mogła kochać mnie
Swoim ciepłem roztopiłaś
Moje serce zimne tak
Chciałem trzymać cię w ramionach
W twoich oczach widzieć roztańczony świat
Boski
pamięci przepaść na zawsze
Szukając w niej debiutanta który by miał takie punche
Typy myślą że zajebali Rap scenę i profity
Po tej płycie będą musieli brać
kilka dni nam upłynie
Wsiadaj w furę wciskaj gaz nas weź wiesz gdzieś
Chcę uczyć się nowych nazw miast i chęć mieć też
By coś dobrego zjeść w lokalnej
podnoszą ręce do buntu
A nie czekają aż im coś spadnie z talerza
By na koniec i tak ponarzekać jak mi was nie żal
Moi ludzie biorą sprawy w swoje ręce
Discuss these w by mya Lyrics with the community:
Report Comment
We're doing our best to make sure our content is useful, accurate and safe.
If by any chance you spot an inappropriate comment while navigating through our website please use this form to let us know, and we'll take care of it shortly.
Attachment
You need to be logged in to favorite.
Log In